- Pokaż kochanie - uśmiechnęłam się i podjechałam do Julki - To da się uprać, nie martw się.
- Mamusiu... - zaczęła Julka
- Tak kochanie?
- Mogę się do ciebie przytulić?
- Oczywiście! - uśmiechnęłam się i przytuliłam moją córkę - No, a teraz leć bawić się z tatą i Jasiem, a ja sobie trochę poczytam. Dobrze?
- Dobrze mamo, a co jak Jasiek znowu będzie mi dokuczał?
- Poskarż się tacie - zaśmiałam się i podjechałam w kierunku łóżka.
Delikatnie zsunęłam się z wózka i wczołgałam się na górę. Po tylu latach przyzwyczaiłam się już do mojego kalectwa, choć czasem miałam napady złości i bezsilności. Najbardziej bolało mnie to, że nie mogę pobiegać z dzieciakami, nie mogę gonić z nimi za piłką czy ścigać się w ogrodzie.
Kiedy Kamil był w domu, nie miał treningu, meczu lub zgrupowania, wszystko było w porządku. Kiedy jednak wyjeżdżał, widziałam jak dzieciakom brakuje tych zabaw, jak tęsknią za ojcem.
Rozmyślając położyłam się na łóżku i wzięłam do ręki książkę, tak na prawdę jej nie czytając.
Myślałam nad tym co będzie za pięć, dziesięć, dwadzieścia lat. Będę wtedy jeszcze starsza, będę potrzebować jeszcze więcej opieki. Nie chcę przecież psuć życia moim dzieciom, nie chcę psuć im najlepszych lat!
- Co jest, kochanie? - do pokoju wszedł Kamil
- Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się widząc zatroskaną minę mojego męża
- Przecież widzę, że coś jest nie tak - odparł i położył się koło mnie na łóżku - Ej, czym się martwisz?
- Mówię że wszystko jest dobrze - zaśmiałam się i wtuliłam się w poduszkę, wciąż patrząc w oczy Kamila
- Kochanie, mnie nie oszukasz - powiedział gładząc mnie po policzku
- Bo widzisz... Tak myślę co będzie za parę lat, jak dzieciaki dorosną, a my będziemy coraz starsi...
- Będziemy wieść spokojne życie emerytów - uśmiechnął się
- Tak, ale ja jestem kaleką... Powiedz mi, czemu wziąłeś sobie za żonę taką starą inwalidkę?
- Kocham tą starą inwalidkę, pewnie dlatego - zaśmiał się i mocno mnie pocałował
- Fuuu.... - do pokoju wpadł Jasiek z Julką
- Jakie fuu, jak będziecie dorośli też będziecie tak robić - wyszczerzył się Kamil
- Tato, to jest obrzydliwe - krzyknęła Julka
- Nie mądrzyj się, bo nie urośniesz!
- Chodźcie do nas - uśmiechnęłam się
- Ale nas nie będziesz tak całować? - upewnił się Jaś
- Spokojnie, takie przywileje mam tylko ja! - zaśmiał się Kamil
Dzieci wczołgały się i położyły się pomiędzy nami. Mogliśmy tak leżeć godzinami, wspominając zabawne sytuacje z naszego życia, czy opowiadając dzieciom jak to było, kiedy my byliśmy mali.
Właśnie tego dnia, kiedy po raz kolejny tak leżeliśmy, zdałam sobie sprawę, że jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Mam cudowną rodzinę i wspaniałą pracę. Moi przyjaciele, Kasia i Wojtek pomagają mi we wszystkich trudnych momentach, choć bez wątpienia najlepszym przyjacielem jest mój mąż.
Tamtego dnia uświadomiłam sobie, że tak na prawdę nie liczy się to co jest na zewnątrz, a to co jest w środku.
Doszłam do wniosku, że miłość, przyjaźń i pasja mogą pokonać nawet największą katastrofę i są silniejsze od kalectwa.
Kalectwa, które blokuje tylko ciało, ale nie duszę.
__________________________________________________________________
To by było na tyle :)
Dziękuję Wam za te wspólnie spędzone tygodnie, dziękuję za wszystkie pozytywne i negatywne komentarze oraz wsparcie jakie od Was dostałam. Szczerze powiedziawszy nie wierzyłam, że ktokolwiek będzie to czytał, zakładałam tego bloga z myślą, że zaraz go usunę.
Pod wczorajszym epizodem pojawił się komentarz, że wątek z inwalidztwem powoduje obrzydzenie.
Na prawdę nie chciałam nikogo urazić, dodałam ten wątek tylko po to, aby poruszyć też nieco głębsze problemy niż... dobór chłopaka...
Poza tym chciałam Wam pokazać, że osoby niepełnosprawne też mają prawo do życia, mają takie same potrzeby i uczucia jak osoby pełnosprawne. Sama doświadczyłam od nich wiele ciepła.
Przed napisaniem tego opowiadania założyłam sobie, że nie będzie to coś w stylu opery mydlanej... Czy mi się udało? Nie mnie oceniać, choć przyznam, że moje opowiadanie mnie nie satysfakcjonuje...
Przepraszam więc za wszystkie błędy, zaniedbania, gafy. Przepraszam też za to, że to opowiadanie może nie było takie jakbyście chcieli.
To tyle, przepraszam że tak się rozpisałam, ale nie wyobrażam sobie, aby odejść tak bez słowa.
Jeśli macie jakieś pytania, refleksje, śmiało, piszcie je w komentarzach.
Całuję, Vivian :*
Jaka szkoda, że już koniec :( Ale epilog cudowny :) Nie przesłodzony a mimo to z happy endem.
OdpowiedzUsuńNie zrobiłaś z tego typowego love story, ale poruszyłaś ważne tematy. Ja Ci osobiście bardzo za to dziękuję :) Cieszę się, że nie była to kolejna historia, w której problemem bohaterki jest z kim tym razem się przespać. Historia daje do myślenia. Opisałaś piękną miłość, która pokonała przeszkody. Czytając niektóre rozdziały, mogliśmy przeżyć jeszcze raz emocje, towarzyszące meczom.
Moim zdaniem możesz być zadowolona z tego opowiadania :)
Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu ;*
A ja dziękuję Ci za to, że praktycznie zawsze wspierałaś mnie swoimi komentarzami. To było naprawdę bardzo motywujące :)
UsuńRównież pozdrawiam i bardzo dziękuję Ci za kolejne miłe słowa :))
Żałuję, że już kończysz tego bloga :( Ale wiadomo, że nic nie trwa wiecznie. Lepiej zakończyć wcześnie, a z sensem, niż późno, naciągając na siłę historię, która u Ciebie, z czym rzadko się spotykam miała na końcu pewną naukę, przesłanie. Prawdę mówiąc czytając przy tej wspaniałej muzyce ostatnie 2 zdania epilogu, w moich oczach pojawiły się łzy... Mam do Ciebie ogromną prośbę, abyś pozwoliła mi je wpisać do mojego osobistego notatnika, w którym zapisuję cytaty, które szczególnie zapamiętałam, dodajce mi sił w trudnych chwilach i pokazujące drogę jaką mam się kierować w życiu. Na zachętę dodam, że znajdziesz się w towarzystwie chociażby samego Arka Gołasia...
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tego bloga z całego serca i czekam na kontynuacją Twojej przygody z pisaniem.
Pozdrawiam :* :* :*
A jaki ma tytuł 1. piosenka z kompozycji "The Most Beautiful Soundtracks" ?
Będzie mi bardzo miło, choć nie sądzę żebym na to zasługiwała...
UsuńA ta piosenka to Comptine d'un autre été - Yann Tiersen, soundtrack z filmu "Amelia".
Tutaj znajdziesz wszystkie piosenki z "The Most Beautiful Soundtracks" http://www.youtube.com/watch?v=iFx7_HFVgOM
Dziękuję za pozwolenie i za adres ;*
OdpowiedzUsuńNie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie :*
UsuńWielka szkoda, że to koniec, miałam nadzieję że jeszcze wydłużysz to opowiadanie, ale cóż.... Bardzo fajnie się zakończyła historia, fajnie że pokazałaś że nie liczy się wygląd tylko to co ma się w środku i że są tacy mężczyźni dla których nie liczy się wygląd.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te kilka tygodnie, które mogłam spędzić razem z "Tobą" i tym opowiadaniem, na prawdę były to miło spędzone dni :)
DZIĘKUJĘ :)
Pozdrawiam :*
Ps. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła zacząć czytać kolejne opowiadanie twojego autorstwa
Cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńRównież pozdrawiam :*
Wspaniałe opowiadania, które napisałaś. Warto było to przeczytać. Dzięki Tobie zmieniam swoje nastawienie. Dziękuję Ci i chociaż bez happy ednu to i tak było wspaniele czytać twojego bloga. Myślę, że założysz może i inny blog o siatkarzach. I jeszcze raz bardzo dziękuję że dzięki tobie zmieniłam swoje nastawienie do osób niepełnosprawnych. :* :* :*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, to dla mnie naprawdę ważne :)
UsuńNie przejmuj się tym komentarzem. Osoba, która go pisała, pokazała w ten sposób, że nie jest warta uwagi. Bardzo mi się podobała ta historia. Nie była, że tak powiem "pusta", myślę, że wielu dała do myślenia, szczególnie końcówka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D ;*
Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńRównież pozdrawiam :))
59 yr old Account Coordinator Oates Rixon, hailing from Gaspe enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Digital arts. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Ferrari 250 GT Series I Cabriolet. przeczytaj artykul
OdpowiedzUsuń