Mój pracodawca okazał się być bardzo miłym facetem, pomógł mi nawet znaleźć mieszkanie w centrum Warszawy.
Nie było to nic specjalnego - dwa pokoje i kuchnia - ale czego więcej było mi trzeba? Mieszkałam przecież sama.
Stwierdziłam, że wynajem nie będzie zbyt dobrym rozwiązaniem, postanowiłam więc kupić mieszkanie na własność.
Kosztowało mnie to dużo więcej niż przewidywałam, wydałam całe pieniądze ze sprzedaży swojego poprzedniego mieszkania oraz całe oszczędności życia. Tak to jest, kiedy chce się mieszkać w samym centrum.
Niechęć do jazdy samochodem wzięła górę, poza tym czułam się głupio jeżdżąc po stolicy starym Punto, a kupować nowego samochodu nie miałam zamiaru.
Nawet nie zauważyłam, kiedy minął tydzień od mojej rozmowy kwalifikacyjnej. Razem z moim pracodawcą stwierdziliśmy, że wystarczy mi 7 dni na przeprowadzkę, zaaklimatyzowanie się i urządzenie w nowym mieszkaniu.
W rzeczywistości po trzech dniach byłam gotowa do podjęcia nowej pracy, moje mieszkanie było przecież całkowicie urządzone, nie miałam w nim zbyt wiele roboty.
W końcu nadszedł tak długo oczekiwany pierwszy dzień w pracy.
Bałam się, a jednocześnie nie mogłam doczekać.
Niepewnie weszłam do gmachu redakcji, przywitałam się z panem ochroniarzem i wjechałam windą na górę, aby udać się do gabinetu mojego pracodawcy.
- O, Aniu, jesteś! - zawołał, widząc mnie na korytarzu
Wspólne szukanie mieszkania i pasja do siatkówki zbliżyły nas do siebie na tyle, że postanowiliśmy mówić sobie po imieniu.
- Jestem, trochę się boję - odparłam niepewnie
- Nie ma się czego bać, chodź zaprowadzę cię do twojego gabinetu. Będziesz pracowała razem z Kasią, bardzo sympatyczna babka, tylko trochę za dużo mówi.
Odetchnęłam z ulgą, ktoś kto dużo mówi był dla mnie kompanem idealnym, w jego towarzystwie nie musiałam się silić na rozkręcanie rozmowy.
- Kasiu, poznaj to jest Ania. Aniu poznaj, to jest Kasia. - Krzysiek, bo tak miał na imię mój pracodawca, przedstawił nas sobie nawzajem - No to co drogie panie, zaczynamy pracę! Nie będę wam już przeszkadzał, w razie czego wiecie gdzie mnie szukać - odparł i wyszedł z naszego gabinetu.
- Cześć Aniu! - zaczęła moja współpracowniczka - miło mi poznać! Denerwujesz się pewnie? Spokojnie, będzie dobrze, Krzysiek jest niezwykle sympatyczny, nic ci się tu nie stanie! A wiesz może czy od razu będziesz miała jakąś akredytację? Pewnie tak, Krzysiek mówił że jesteś świetna! Wiesz, ta Gośka, ta co pracowała tu przed tobą, ona w ogóle nie znała się na tym co robi. Raz to nawet przeprowadzała wywiad z Kubiakiem, a była przekonana że rozmawia z Igłą. Wiesz co to było, kiedy zapytała go kiedy odda swoje miejsce Zatorskiemu? Dziku się zdenerwował i jak to on, przerwał rozmowę. Mówię ci, cyrk na kółkach. Ale Aniu, dlaczego ty nic nie mówisz?!
- Nie mam jak, cały czas nadajesz - uśmiechnęłam się
- No tak, przepraszam, to moja największa wada. Wiesz, jak ja się rozgadam to już nie ma zmiłuj, a jak zacznę mówić o tym co kocham, czyli na przykład o siatkówce, to już w ogóle mogę gadać całymi godzinami. Ale wiesz, ludzie mówią, że w zawodzie dziennikarza to niezwykle potrzebne jest. No i faktycznie, pracuję tu już 8 lat i nie zamierzam przestać. A ty gdzie pracowałaś wcześniej? Przepraszam, że tak prosto z mostu zapytam, ale ja już tak mam, ile ty masz w ogóle lat? Bo wiesz, nie wiem czy mam czuć się staro czy młodo, czy jak.
- Możesz czuć się młodo, mam już trzydziestkę na karku - wyszczerzyłam się - A wcześniej pracowałam w
zwykłej redakcji w małym miasteczku, nic specjalnego - posmutniałam, przypominając sobie moje nudne życie.
- I co? Jak było? O czym pisałaś? Bo wiesz, ja zaraz po studiach też pracowałam w takiej jednej redakcji, ale to nie dla mnie. Ja muszę przeprowadzać wywiady, nie nadaję się do tego, żeby tylko pisać nudne artykuły. Ja rezolutna babka jestem i nie martw się, jestem od ciebie starsza. Mi już stuknęło 35 lat. Wiem, dużo. Ale mam już męża, dwójkę dzieci. Czego chcieć więcej? A ty masz męża i dzieci? Czy raczej stawiasz na karierę? Bo wiesz, potem to już może być za późno na to wszystko.
Natłok pytań zadanych przez moją współpracowniczkę mnie przeraził, nie wiedziałam od czego mam zacząć. W życiu nie spotkałam jeszcze tak gadatliwej osoby.
- Nie mam męża ani dzieci. Może zacznijmy już pracę? Powiesz mi co mam robić?
- Ach, w takim razie przepraszam, że o to spytałam. Dzisiaj musisz napisać artykuł o zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich. Wiem, że któraś z nas będzie musiała pojechać tam na miejsce, do Włoch.
Dzisiaj do napisania jest taki wstęp, później to wszystko będzie pisane w formie takich krótkich felietonów, wiesz w sensie co się dzieje tam na miejscu itp. Tam gdzieś w komputerze masz potrzebne materiały do napisania tego artykułu. A co do tego wyjazdu, Krzysiek nie powiedział jeszcze która z nas jedzie. Ja to w sumie wolałabym zostać tu na miejscu, bo wiesz, dzieci i te sprawy. Ale jak mi każe jechać to też nie będę płakać.
- Anka! - mój pracodawca wpadł do naszego gabinetu - pojedziesz na Olimpiadę?
- O wilku mowa - zaśmiała się Kaśka
- Ja? Nie wiem czy dam radę, dopiero zaczynam. Może niech lepiej Kasia pojedzie - uśmiechnęłam się
- Nie, to było raczej pytanie retoryczne. Kaśka pojedzie do Irka Mazura, bo musimy zacząć w końcu robić to specjalne wydanie siatkarskie. A wyjazd do Włoch będzie dla ciebie wspraniałym sprawdzianem. Przy okazji możesz zwiedzić kawał świata. Dasz radę, wierzę w ciebie! Widziałem twoje poprzednie artyukuły, jesteś naprawdę świetna!
- Dziękuję...
- Pojedziesz?
- Pojadę - zdębiałam i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Wyjazd za dwa dni, jutro cię przeszkolę o co pytać, na co zwrócić uwagę. Razem z tobą wysyłamy tłum innych dziennikarzy. Ciebie pokieruje Paweł, który będzie zajmował się lekkoatletyką. On pomoże ci, kiedy będziesz miała jakiś problem. Do zobaczenia! Miłej pracy - powiedział i wyszedł z gabinetu.
W życiu nie spodziewałam się, że pierwszy dzień w pracy skończy się dla mnie tak pomyślnie.
_________________________________________________________________________
Wolicie, aby epizody dodawane były codziennie czy tak jak do tej pory? :)
codziennie :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńIm czesciej tym lepiej. Codziennie prosimy :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chce Wam się czytać moje głupoty :)
UsuńCodziennie proszę Cię :*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńMoże być codziennie, bo opowiadanie naprawdę ciekawe :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba :)
UsuńCodziennie, proszę ;*
OdpowiedzUsuńKolejny fajny epizod :) Lubię tę Kaśkę, no :D
Pozdrawiam!
Codziennie <3
OdpowiedzUsuńKaśka jest moim mistrzem . xD
całusy, Ś.
Bardzo, ale to bardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że znajdziesz chwilkę czasu po dodaniu kolejnego rozdzialu na poinformowanie mnie o nim, na all-world-volleyball.blogspot.com . Jeżeli masz ochotę, to rownież zapraszam do mnie :*
Dziękuję :)
UsuńTrafiłam na twojego bloga przez przypadek i bardzo mi się podoba. Czekam na następny epizod :)
OdpowiedzUsuńJak najdziesz czas, to zapraszam do mnie: http://rob-to-co-kochasz.blogspot.com/
Cieszę się, że się podoba :)
Usuń