poniedziałek, 29 lipca 2013

Epizod XIV

- Kamil, proszę cię, idź do domu, prześpij się

- Nic z tego, będę tu siedział razem z tobą

- Musisz odpocząć, jesteś tu ze mną już tydzień, nic się nie stanie jeśli wrócisz na jedną noc do domu

- Jesteś pewna? - spytał

- Tak, jestem pewna

- Dobra, w takim razie pójdę się trochę przespać. Ale jutro z samego rana wrócę.

- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się - Odpoczywaj

- Ty też - zaśmiał się i delikatnie pocałował mnie w policzek.

Kiedy Kamil wyszedł, przymknęłam oczy i po raz kolejny zaczęłam zastanawiać się co dalej.
Czy kiedykolwiek będę chodzić? Czy kiedykolwiek będę miała możliwość pojechać jeszcze raz na Igrzyska Olimpijskie? Czy będę mogła ponownie przeżyć te emocje? Czy będę mogła normalnie żyć?

W mojej wyobraźni ukazał się obraz mnie na wózku. Inwalidki. Osoby, która potrzebuje całodobowej opieki, która jest uzależniona od drugiego człowieka.
Nie chciałam psuć Kamilowi reszty jego życia. Chciałam biegać, skakać, chodzić. Po prostu. Chciałam żyć. Bez pomocy innych. Sama.

- Jak się pani czuje, pani Aniu? - usłyszałam głos mojego lekarza

- Dobrze - odpowiedziałam i otworzyłam oczy.

Zerknęłam na zegarek. 8.00. No tak poranny obchód. Poprzedniej nocy zasnęłam jak niemowlak. Już dawno nie przespałam tak spokojnie całej nocy.

- Nie obudziłem pani?

- Już nie spałam - uśmiechnęłam się

- Dobrze... Proszę pani, muszę pani coś powiedzieć... To oczywiście nie jest jeszcze pewne... W medycynie zdarzają się różne cuda, jak chociażby pani wybudzenie... Choć szanse są małe..

- Będę chodzić czy nie? - warknęłam

Lekarz westchnął usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.

- Pani Aniu, przeżyła pani bardzo ciężki wypadek. Ma pani ciężki uraz rdzenia kręgowego.. Są nikłe szanse, aby kiedykolwiek mogła pani chodzić.

- Ale... Kamil obiecał... - jęknęłam i wybuchłam płaczem

- Pan Kamil i my wszyscy chcemy dla pani jak najlepiej. Co prawda praktycznie nie ma już szans na pani powrót do dawnej sprawności, ale trzeba się cieszyć tym co mamy. Życiem. Na prawdę jest pani naszym cudem... To że pani przeżyła...

- Przestańcie mi chrzanić tu o tym cudzie! - warknęłam - Cud, cud i cud! A ja chcę innego cudu! Chcę chodzić! Rozumie pan? Chcę chodzić!

- Rozumiem. Na prawdę panią rozumiem. Robimy wszystko co w naszej mocy żeby tak się stało, ale współczesna medycyna nie potrafi sobie poradzić z tego typu problemami - odparł spokojnie lekarz

Zasłoniłam oczy rękoma i wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem. Nie umiałam sobie poradzić z tym wszystkim, nie chciałam być inwalidką!

- Aniu, coś się stało? - usłyszałam głos Kamila

Pośpiesznie otarłam łzy i spojrzałam w jego stronę.

- Stało się! Nigdy nie będę chodzić! Oszukałeś mnie! Wszyscy mnie oszukaliście! - krzyczałam - Obiecuję, że będziesz chodzić... Zrobimy wszystko co w naszej mocy... Gówno prawda! - krzyczałam

- Ale Aniu...

- Jakie Aniu? Nie chcę cię znać! Nie chcę znać was wszystkich! Nienawidzę was! Nienawidzę całego świata!
____________________________________________________________________
Pisząc ten epizod zastanawiałam się co ja zrobiłam gdybym była w sytuacji Anki...
A Wy co zrobiłybyście dowiadując się o swoim kalectwie?

6 komentarzy:

  1. Doskonale rozumiem sytuacje Ani. Podobne pytania zadaję sobie odkąd pamiętam, z ta różnicą, że ja nie widzę na jedno oko, a z drugim też nie jest dobrze. Miałam taki okres, że nie chciałam słyszeć o kolejnym okuliście, kolejnej wizycie. Dla mnie to było bezsensu, przecież już poznałam całą prawdę... W moim myśleniu zmieniło się coś dopiero rok temu, gdy poznałam pewnego człowieka. Mam nadzieję, że dasz Ani szanse na powrót do normalnego życia. Ja jej nie dostałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za ciebie kciuki!
      Zobaczysz, jeszcze powrócisz do normalnego życia, jeszcze wszystko będzie dobrze!
      Nie poddawaj się, w końcu całe życie przed Tobą :)

      Usuń
    2. Mnie już akurat nikt na świecie nie jest w stanie pomóc, ale dzięki za miłe słowa. ;)

      Usuń
  2. Jak zaczynałam czytać twoje epizody mówię będzie to coś wielkiego, ale teraz kiedy zaczynasz pisać o tym, że ona zostanie inwalidką. Zaczyna mi się robić niedobrze i mam ochotę przestać czytać twoje opowiadania, bo stają się coraz bardziej dziwniejsze. Czemu nie mogłaś nie pisać o czymś np. że ona ma chłopaka i nie może być z Kamilem. Ale ty wybrałaś coś innego. Bardzo bym Cię prosiła, abyś nie pisała takich tragicznych opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie rozumiem tej opinii powyżej. Nikt nikogo nie zmusza do czytania blogów.
    Przecież nie zawsze jest różowo. Życie nie jest takie kolorowe, a ty akurat poruszyłaś dość ważny problem, który dotyka wiele osób. I nie napisałaś tego w sposób, który mógłby kogokolwiek urazić. Wręcz przeciwnie. Wyszło mądrze, ciekawie, trochę smutno, ale życiowo :) Mam jednak nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży, a Kamil będzie dla niej cały czas wsparciem :)
    Pisz tak, jak ty chcesz, a nie jak ci mówią inni. To twoje opowiadanie i twoja wizja na tę historię :)

    OdpowiedzUsuń