piątek, 26 lipca 2013

Epizod XI

Włącz
O 20:00 zaczęło się tak wyczekiwane przez wszystkich spotkanie. 
Na hali znajdował się tłum polskich kibiców, każdy wierzył w zwycięstwo. 
Hymn odśpiewany przed meczem jeszcze bardziej wprowadził wszystkich w atmosferę wielkiej bitwy. 
Nasi siatkarze wyszli zmotywowani jak nigdy dotąd. Scena w szatni najwidoczniej dała im sporo do myślenia. 
Wiedziałam co teraz mogło dziać się w ich głowach. Modliłam się, aby wierzyli w siebie, grali na sto procent i byli pewni swoich umiejętności. Tylko w ten sposób można było pokonać Bułgarię.

Zaczęliśmy z wielką werwą i mocą, pierwsze piłki kończyliśmy zdecydowanymi uderzeniami, ale również Bułgarzy grali na sto procent swoich możliwości. 

Nie zważając na innych dziennikarzy przyłączyłam się do polskich kibiców i z całych sił zagrzewałam naszych chłopaków do boju. 

Pierwszy set padł naszym łupem. Świetna zagrywka Bartmana na chwilę rozstroiła przyjęcie bułgarskich graczy. 

Kolejny set, kolejne emocje, nic nie jest jeszcze przesądzone. 

Kamil wraz z Możdżonkiem zaczęli doskonale grać blokiem, zatrzymywali nawet najmocniejsze uderzenia Sokolova.

Drugi set również jest nasz! 

Kolejna partia, modliłam się aby ostatnia. 
Nasi siatkarze znów zaczęli przysypiać, tracili punkty i to Bułgarzy wygrali trzecią odsłonę. 

Bałam się, aby nie powtórzyła się scena z półfinałów. Andrea znów krzyczał na naszych graczy, obawiałam się jednak że znów będzie to bezskuteczne. 

Nie wiedząc co robię, przeskoczyłam przez bandy reklamowe i znalazłam się tuż obok naszych graczy. 

- Chłopaki! Skupienie i wasza gra! Pamiętajcie, potraficie ich pokonać! - wrzasnęłam 

- Damy radę! - krzyknął Kamil - Musimy dać! Chłopaki, to będzie nasz ostatni set na tych Igrzyskach, pokażmy się z jak najlepszej strony!

- Dokładnie! Dawać, szybko!!! - wrzasnęłam i udałam się na swoje miejsce

Wszyscy dziennikarze patrzyli się na mnie jak na idiotkę, a ja udawałam że nie zauważam ich wzroku. 

Zaczęła się czwarta partia. Nasi gracze pobudzali się wzajemnie do walki, w ich oczach widać było wiarę w zwycięstwo. 
To co działo się na hali było nie do opisania. Polscy kibice zagrzewali naszych graczy śpiewając Pieśń o Małym Rycerzu. W moim przekonaniu był to hymn polskiej siatkówki, podniosłam się więc ze swojego miejsca i wspólnie z kibicami odśpiewałam go, aby jeszcze bardziej zagrzać chłopaków do boju. 

Dziennikarze z innych krajów patrzyli się na to wszystko z niedowierzaniem i wielkim respektem. Widać było, że na całych Igrzyskach nie widzieli jeszcze takich kibiców. 

Na boisku wciąż trwała zacięta walka. Bułgarzy koniecznie chcieli doprowadzić do tie-breaka, a nasi siatkarze nauczeni doświadczeniem dążyli do jak najszybszego zakończenia spotkania. 

Graliśmy na sto procent swoich możliwości, Wojtek rozprowadzał bułgarski blok jak tylko mógł, Bartman, Kurek i Winiar grali z pełną mocą, kończąc niemal wszystkie ataki. Igła szalał w obronie, a Marcin z Kamilem stawiali coraz szczelniejsze bloki i atakowali z krótkiej na coraz większym zasięgu. 

Od upragnionego brązu dzieliło nas już tylko kilka piłek. 
Andrea szalał przy bocznej linii, kiedy sędzia popełnił błąd nie odgwizdując Bułgarom podwójnego odbicia. 

W mojej głowie kłębiły się różne myśli. Ciągły strach mieszał się z ogromną nadzieją w zwycięstwo. 
Bałam się, a jednocześnie wierzyłam w wygraną naszych chłopaków. 

23:23 - Kamil pewnie kończy swój atak i mamy piłkę meczową na wagę brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich. 

Na zagrywce Bartosz Kurek. 
Proszę, nie zepsuj - błagałam w myślach. 

Piłka otarła się o taśmę i przeszła na drugą stronę, ułatwiając Bułgarom przyjęcie. 
Teraz pytanie co zagrają? Kto będzie atakował? Chyba nie zdecydują się na krótką? 

A jednak, zagranie do Todorova ,ale Kamil doskonale wyczuł intencję przeciwnika i postawił doskonały blok pasywny. 
Mamy w górze piłkę na wagę brązu, nie zepsujmy tego! 

Wojtek fenomenalnie rozprowadza blok Bułgarów, Bartman pewnie kończy swój atak i mamy to!!!

Upragniony medal jest nasz! Na trybunach istne szaleństwo, nasi siatkarze skaczą z radości, Andrea dziękuje im za walkę do końca. 
Również ja postanowiłam podziękować naszym chłopakom, znów przeskoczyłam przez bandę i rzuciłam się na szyję naszemu kapitanowi. 
- Anka, to dzięki tobie! - usłyszałam od Kamila

- Racja, to dzięki Ani! - krzyknął Marcin stawiając mnie na podłodze

- Na cześć Anki, hip hip! - zaczął Andrea

- Hura!!! - wrzasnęli wszyscy reprezentanci.

Poczułam, że moja twarz staje się coraz bardziej czerwona. Było mi głupio, a jednocześnie cieszyłam się jak wariatka.

Ta chwila utkwiła mi w pamięci do końca życia. 
________________________________________________________________________
Wy też nie możecie się doczekać tych siatkarskich emocji na Mistrzostwach Europy? :) 

6 komentarzy:

  1. Cudne opowiadanie, które ukazuje wiele wspaniałych emocji. Nie mogę się doczekać następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dzięki temu co piszę ktoś odczuwa wspaniałe emocje :)
      To dla mnie ogromny komplement :)

      Usuń
  2. Nie dość, że świetnie opisujesz emocje, to jeszcze dzięki tej muzyce potrafię sobie wszystko dokładniej wyobrazić, przeżyć to, co dzieje się w tymże rozdziale;) Piszesz naprawdę świetnie:D
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczułam emocje! XD A teraz jak głupia szczerzę się do monitora ;p Fajnie się złożyło, bo kiedy to czytałam, zaczął lecieć Peja ;p
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie o emocje tu chodzi! :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń